Instytucje pożyczkowe bardzo rzetelnie podchodzą do kwestii badania zdolności kredytowej klientów. Pożyczają odpowiedzialnie, minimalizując ryzyko opóźnień w spłacie – podkreśla Rafał Tomkowicz, ekspert rynku pożyczkowego i dyrektor ds. rozwoju w ZPF.
Łukasz Pałka, ZPF: Udział nowych klientów w firmach pożyczkowych od jesieni 2024 r. utrzymuje się na poziomie poniżej 10 proc., podczas gdy jeszcze w 2023 r. przekraczał 15 proc. Jak uzasadnić ten spadek?
Rafał Tomkowicz, ekspert rynku pożyczkowego, dyrektor ds. rozwoju w ZPF: Przyczyn jest kilka. Można powiedzieć, że rynek pożyczkowy osiągnął pułap, w którym pozyskiwanie dużej liczby nowych pożyczkobiorców staje się mniej opłacalne w porównaniu do kosztów, które firmy muszą ponosić.
Warto pamiętać, że od dłuższego czasu marże w sektorze pożyczkowym spadają. Również z tego powodu instytucje pożyczkowe częściej skupiają się na obsłudze stałych, dobrze sobie znanych klientów, którzy potrzebują finansowania.
Jakich wydatków?
Przede wszystkim bieżących i nagłych. Widać to m.in. po średniej kwocie pożyczki, która waha się w okolicach blisko 4 tys. zł. To zwykle wydatki, które nie wynikają z prostej potrzeby zakupowej – te zostały w dużej mierze zagospodarowane przez segment BNPL, w którym dominują kwoty rzędu kilkuset złotych. Z kolei banki wolą udzielać pożyczek i kredytów o wyższej wartości.
Klienci często korzystają zaś z pożyczek pozabankowych w sytuacjach, gdy muszą pilnie sfinansować wydatki związane np. z pokryciem niespodziewanych kosztów napraw awarii.
Pomimo spadku udziału nowych klientów firmy pożyczkowe odrzucają ponad trzy czwarte wniosków o pożyczki. Dlaczego?
To dowód na to, że instytucje pożyczkowe bardzo rzetelnie podchodzą do kwestii badania zdolności kredytowej klientów. Pożyczają odpowiedzialnie, minimalizując ryzyko opóźnień w spłacie.
Obserwujemy również, że klienci coraz częściej pożyczają pieniądze na krótsze okresy. Z punktu widzenia firm pożyczkowych to dobra informacja, bo wraz z wydłużeniem okresu spłaty, rośnie również ryzyko opóźnień.
Ale jednocześnie dane pokazują, że średnia kwota pożyczki rośnie. Dziś to prawie 4,2 tys. zł wobec 3,7 tys. zł przed rokiem.
To pochodna wzrostu zarówno średniego wynagrodzenia, a także inflacji. Wyższe wynagrodzenia oznaczają większą zdolność kredytową klientów. Ale jednocześnie warto pamiętać o tym, że wyższe kwoty pożyczek nie przekładają się na wzrost realnej wartości koszyka zakupowego. Inaczej mówiąc klienci – chociaż wydają więcej – to finansują podobne potrzeby co przed rokiem.