Obecne rozwiązania mogą doprowadzić do wykluczenia finansowego tych, którzy zarabiają minimalne wynagrodzenie. Instytucje finansowe nie będą bowiem chciały udzielać im pożyczek lub kredytów, uznając ich za ryzykownych klientów – uważa Michał Rączkowski, partner zarządzający z kancelarii RK Legal. Według niego kolejne podwyżki płacy minimalnej, bez zmiany przepisów w zakresie dochodzenia należności, to jedno z najważniejszych wyzwań dla sektora zarządzania wierzytelnościami.
Łukasz Pałka, ZPF: Od początku 2025 r. płaca minimalna w Polsce wyniesie 4.666 zł brutto w porównaniu do stawki 4.300 zł brutto, obowiązującej od 1 lipca 2024 r. i np. 2800 zł z 2021 r. Jakie znaczenie ma ta zmiana dla sektora zarzadzania wierzytelnościami?
Adw. Michał Rączkowski*, RK Legal: Wzrost minimalnego wynagrodzenia to obecnie najpoważniejsze wyzwanie dla branży – powoduje bowiem, że co jakiś czas znacząco zwiększa się liczba dłużników, od których nie można egzekwować należności.
Polskie prawo gwarantuje ochronę dłużnikom, którzy zarabiają minimalne wynagrodzenie, chociaż dzisiaj te przepisy nie znajdują żadnego uzasadnienia.
A nie chodzi o zapewnienie im podstawowych środków do życia?
Zgadzam się, że powinien istnieć limit dochodów, poniżej którego nie można ściągać zobowiązań. Ale dziś płaca minimalna dochodzi już do 60 proc. średniego wynagrodzenia i wykracza poza poziom, który odpowiadałby zaspokojeniu podstawowych potrzeb.
Pensję minimalną dostaje ponad jedna piąta osób pracujących w naszym kraju. Wierzyciele powinni mieć prawo do tego, by z tych wynagrodzeń ściągać przynajmniej część należnych im środków.
Prezes Krajowej Rady Komorniczej Sławomir Szynalik w czasie dyskusji o płacy minimalnej podczas Kongresu Zarządzania Wierzytelnościami podał, że o ile w 2019 r. komornicy wyegzekwowali z pensji 2,7 mld zł, to obecnie ta kwota spadła już do około 2,1 mld zł rocznie.
To kwoty, które potwierdzają, z jak znaczącym problemem mamy do czynienia. Dotyczy on przecież nie tylko sektora finansowego, ale np. spółdzielni mieszkaniowych czy administracji publicznej. Jeżeli dłużnicy zarabiający minimalną krajową nie chcą płacić np. czynszu, to te jednostki nie są w stanie tych pieniędzy wyegzekwować.
W którą zatem stronę powinny pójść zmiany prawne w zakresie ochrony najniższego wynagrodzenia przed wierzycielami?
Rozsądnym rozwiązaniem byłoby umożliwienie egzekucji około 15 proc. z pensji minimalnej. Zapewniłoby ono wierzycielom możliwość odzyskania przynajmniej części swoich środków, ale też osiągnęlibyśmy inny ważny skutek społeczny.
To znaczy?
Obecne rozwiązania mogą doprowadzić do wykluczenia finansowego tych, którzy zarabiają minimalne wynagrodzenie. Instytucje finansowe nie będą bowiem chciały udzielać im pożyczek lub kredytów, uznając ich za ryzykownych klientów. Nie mają bowiem gwarancji, że w razie, gdyby dłużnik przestał spłacać zobowiązanie, będą mogły odzyskać pożyczone pieniądze.
Tymczasem umożliwienie egzekucji należności z części pensji minimalnej nie zamknie drogi osobom, które pobierają takie wynagrodzenie, do korzystania z usług instytucji finansowych. A przecież nikomu nie powinno zależeć na wykluczeniu finansowym Polaków i zmuszaniu ich do tego, by pożyczali pieniądze w szarej strefie.
Przedstawiciele sektora wierzytelności często podkreślają, że wyzwaniem jest nie tylko brak możliwości egzekwowania należności z pensji minimalnej, ale również utrudniony kontakt z dłużnikami.
Problemem jest np. nieefektywność doręczeń komorniczych, które utrudniają dochodzenie roszczeń. Jeżeli dłużnik nie chce rozmawiać z firmą windykacyjną, takie jest jego prawo. Ale jednocześnie wierzyciel powinien mieć możliwość zrealizowania swoich uprawnień. Tymczasem już samo doręczenie jakiegokolwiek pisma staje się syzyfową pracą.
Jak rozwiązać ten problem?
Wyobrażam sobie, że prace mogłyby pójść w stronę rozwoju aplikacji mObywatel w zakresie dostarczania korespondencji z organów administracji publicznej, w tym od komorników i z sądów. Nawet jeżeli adresat nie zapozna się z nią we wskazanym czasie, to byłaby uznana za doręczoną, umożliwiając wierzycielowi kolejne działania.
O ile takie rozwiązanie na początku funkcjonowałoby jako dobrowolne, to z czasem mogłoby stać się obowiązkowe.
Na razie rynek wierzytelności oczekuje na wdrożenie przepisów Dyrektywy NPL. Jesteśmy na etapie 6. wersji Ustawy. Kiedy wejdzie ona w życie?
Zakładam, że pełna implementacja przepisów NPL nastąpi do końca pierwszego kwartału przyszłego roku, o ile po drodze nie wystąpią niespodziewane czynniki.
Czy nowe przepisy będą miały znaczący wpływ na relacje podmiotów działających w sektorze wierzytelności z konsumentami?
Nie. Można powiedzieć, że wbrew pierwotnym oczekiwaniom wdrożenie Dyrektywy NPL nie wpłynie znacząco na rynek, bo przepisy nie obejmą szeregu podmiotów, które – choć są związane z windykacją – to działają w ramach innych regulacji, np. prawa bankowego czy funduszy inwestycyjnych.
Dyrektywa ułatwi jednak firmom windykacyjnym rozpoczęcie działalności w innych krajach unijnych?
To prawda. Zgodnie z nowymi regulacjami o transgraniczności usług uzyskanie pozwolenia w jednym kraju otwiera też drogę na inne rynki. Warto jednak pamiętać, że ułatwienia prawne nie są tożsame z ułatwieniami na gruncie biznesowym.
–
*Michał Rączkowski – adwokat, partner zarządzający w kancelarii RK Legal.
W kancelarii nadzoruje współpracę z instytucjami finansowymi, wspierając banki, instytucje pożyczkowe, firmy leasingowe, fundusze sekurytyzacyjne oraz podmioty z branży energetycznej i telekomunikacyjnej w sprawnym odzyskiwaniu należności.
Był moderatorem debaty poświęconej zmianom prawnym w sektorze wierzytelności podczas XV Kongresu Zarządzania Wierzytelnościami.